Z góry przepraszam za błędy, ale rozdział nie był sprawdzany.
*********
Doszedł na zadbane osiedle, od razu wzrokiem odnajdując odpowiedni blok. Gościł u Caluma już nie raz, tak samo jak i u reszty chłopaków. Każdy z nich miał również klucze do wszystkich czterech mieszkań. Niebieskooki wbiegł po schodach na ostatnie piętro, otworzył drzwi do odpowiedniego mieszkania i z impetem wpadł do salonu, mając świadomość, że jest nieźle spóźniony. Nie zdążył nic powiedzieć, bo natychmiast ktoś rzucił się na niego, tym samym przewracając ich obu. Następnie bez skrupułów usiadł mu na brzuchu, patrząc pytająco. Jego mina była tak zabawna, że ledwo blondyn dusił w sobie śmiech.
-Stary, ja rozumiem, że się cieszysz, ale mógłbyś już ze mnie zejść- mruknął rozbawiony.
Cal naburmuszony wstał z miną małego dziecka, które nie dostało lizaka. Najstarszy z nich już tarzał się po podłodze ze śmiechu, a Michael patrzył na całą trójkę z politowaniem. Po chwili jednak już wszyscy dołączyli do Ashtona. Luke z trudem przerwał przyjaciołom nagły napad głupawki. Jemu samemu uspokojenie się przyszło dość łatwo, ku zdziwieniu wszystkich.
-Dobra chłopaki, to co dzisiaj gramy?- zaczął z uśmiechem temat, ochoczo klaszcząc w dłonie.
Jednak mina mu zrzedła na widok spojrzeń pozostałych. W duszy czuł, że będzie zmuszony do wysłuchania swojego rodzaju kazania. Przewrócił teatralnie oczami i spojrzał pytająco na lekko zdenerwowanego Ashtona, Michaela i Caluma. Mimo wszystko ciepło rozlewało się po jego ciele, gdy uświadamiał sobie, że przyjaciele się tak martwią o najmłodszego z całej czwórki blondyna. Od dawna są dla siebie jak bracia, jak rodzina. Mówią sobie wszystko i w każdej chwili mogą na siebie liczyć. A największe, co ich łączyło, to wspólna pasja- muzyka.
"Wykład" postanowił rozpocząć Ashton.
-Mam do ciebie jedno małe pytanie, Lukey... Co ty sobie wyobrażasz?! Zdajesz sobie sprawę, ile czasu się spóźniłeś?!
-Próbę możemy zacząć później, ale to nie o to chodzi!- wtrącił się Mike.- Przecież my się martwimy młody- powiedział już spokojnie, podchodząc do Hemmingsa i czochrając jego postawione włosy. Ten posłał mu piorunujące spojrzenie, gdyż od zawsze miał problemy z ułożeniem fryzury. Dlatego też nie lubił, gdy ktoś ich dotykał. Michael tylko zaśmiał się pod nosem i powrócił na kanapę, rozkładając się na niej wygodnie. Calum tylko wydał z siebie westchnięcie, a potem spojrzał na Luke' a tajemniczo. W jego oczach można było zauważyć iskierki radości, gdy powoli zaczął podchodzić do blondyna. Uśmiechnął się szeroko i po raz drugi tego dnia skoczył na zdezorientowanego przyjaciela. Razem przewrócili się, a potem Hood zaczął szybko uciekać przed Luke' iem, który gonił go po mieszkaniu z buteleczką damskich perfum, które swoją drogą nie wiem skąd wytrzasnął... Ale w końcu to Hemmings. Spodziewać się po nim można prawie wszystkiego. Prawie, bo nikt nigdy nie uwierzy, że mógłby odmówić naleśników, które robi Mike. No, a wracając do pościgu z perfumami, wyglądało to tak: Cal uciekał po całym mieszkaniu krzycząc:
-Nie! Ja chcę pachnieć jak kowboj! Nie jak truskawka! Luke, błagam!
Hemmo gonił go z wielkim uśmiechem wymalowanym na twarzy i fiolką perfum.
Michael nie wiadomo kiedy, jak i gdzie zrobił sobie popcorn, a teraz siedział w fotelu z przejęciem obserwując wymienioną dwójkę. A Ash... właśnie, Ash. Irwin zwijał się na kanapie ze śmiechu. Jak to Irwin.
Tymczasem Emily właśnie wyszła z galerii obładowana kilkoma kolorowymi torbami. Nie przepadała za zakupami, ale później zawsze cieszyła się z nabytych rzeczy. Postanowiła do domu wrócić pieszo, bo ubrania nie były zbyt ciężkie, a nie miała bardzo daleko do mieszkania. Gdy tak szła, rozmyślała o spotkanym dziś na ulicy chłopaku. Blondynka nigdy nie bawiła się w związki, nie starała się szukać miłości. Nie była bowiem osobą, która lubi patrzeć na cierpienie innych. I nie chciała, by ktokolwiek tak się czuł po jej odejściu. Jednak osoba niebieskookiego ciekawiła ją jak nikt inny. Jego spojrzenie, niczym głębia oceanu, albo niekończące się niebo... Ono nie było jedyną tego przyczyną. Kolczyk w wardze, urocze wgłębienia w policzkach. Całość składała się na słodkiego nastolatka, od którego niemalże wyczuwalnie biła radość, ciepło i niespotykana dobroć. Mogłoby się wydawać, że chłopak nie miałby serca skrzywdzić nawet muchy.
Brooke doszła na swoje osiedle i od razu do jej uszu dobiegły dźwięki muzyki. Nie znała tej piosenki, ale spodobała jej się. Dziewczyna słyszała jak ktoś gra, ilekroć tylko była w domu. Musiała przyznać, że osoby, które śpiewały dwa bloki obok miały piękne głosy. Można by słuchać ich bez przerwy. Jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Na twarzy blondynki wymalowało się rozczarowanie. Miała ochotę jeszcze chwilę posłuchać kojących jej uszy dźwięków. Ponownie chwyciła torby z zakupami i weszła po schodach do swojego mieszkania, gdzie od razu rozpakowała nowe ubrania i ułożyła je w szafie. Kiedy skończyła, zaczynało się już ściemniać.
Luke, Ashton, Calum i Michael skończyli próby na dzisiaj i siedzieli w salonie grając w Fifę.
-Masz coś do picia, Cal?- odezwał się Hemmings.
-W lodówce jest Cola- mruknął Hood.
Niebieskooki wstał leniwie z kanapy i powlókł się do kuchni. Ash wbił Calumowi łokieć w żebra, patrząc na bruneta znacząco.
-No co?!- szeptem spytał Cal.
-No idź za nim, spytaj czemu się spóźnił, i co to była za dziewczyna- odpowiedział Irwin, jakby to było oczywiste.
-Skąd wiesz że...- zaczął brunet.
-A skąd wiem, że jak ostatnio byłeś u mnie w domu, to zjadłeś ostatnią paczkę ciastek?- odparł z rozbawieniem.
-Dlatego, że miałem okruszki na bluzce?
-No może i tak, ale nie kłóć się ze starszym tylko idź do Lukey' a.
Hood roześmiał się i wstał z kanapy, po drodze potykając się o nogę Clifford' a.
-Shit!- mruknął pod nosem, kiedy podniósł się z podłogi po upadku.
Hemmings usiadł w kuchni przy blacie, popijając Colę z puszki. Pewna blondynka za nic w świecie nie chciała opuścić jego myśli. Jej uśmiech, oczy, wszystko utkwiło mu w pamięci. Miał nadzieję, że nie po raz ostatni ją widział.
*********
Jest druga część rozdziału, wydaje mi się że nawet długa wyszła. Ale opinię zostawiam Wam, piszcie w komentarzach co o tym sądzicie :D do następnego xx
na razie wszystko jest ok
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA DALSZE ODCINKI
OdpowiedzUsuń