wtorek, 30 czerwca 2015

#8 you make me smile / sprawiasz, że się uśmiecham

 rozdział pisany przy tym i tym xx

   Emily przeciągnęła się na łóżku niczym zaspany kot, gdy tylko poczuła ogrzewające jej twarz promienie słońca. Piękna pogoda automatycznie wprawiła blondynkę w jeszcze lepszy niż dotychczas nastrój, więc z uśmiechem na ustach wstała leniwie z wygodnego materaca i wykonała kilka szybkich skłonów w celu rozciągnięcia się. Zdała sobie sprawę, co tak naprawdę sprawiło, że obudziła się szczęśliwa, a po jej ciele rozlały się przyjemne dreszcze. Poprzedni wieczór, który spędziła z przyjaciółmi na świętowaniu sukcesu 5 Seconds of Summer mogła zdecydowanie zaliczyć do tych, które na długo zostaną w jej pamięci. 
   Nie chcąc zmarnować całego dnia na siedzenie w domu przed telewizorem, ubrała się i postanowiła dać znać Luke' owi, że ma akurat wolną chwilę. Dokładnie tak, jak mu obiecała.

Emily: Może kawa? xx
Luke: Starbucks, za 15 minut. Weź ze sobą gitarę. xx

Kąciki ust Emily jakby samoczynnie powędrowały lekko ku górze, gdy odczytała wiadomość od Hemmingsa. Tak jak chłopak napisał, dziewczyna zgarnęła w rękę ukochaną gitarę i wyszła z domu, uprzednio zabierając portfel ze stoliczka w przedpokoju. 
   Nie spieszyła się szczególnie, gdyż droga do kawiarni nie zajmowała jej więcej niż pięć minut. Po drodze wyciągnęła z kieszeni spodni ostatniego już papierosa i włożyła go między wargi. Zaczęła rozpaczliwie szukać zapalniczki, a gdy upewniła się, że nie wzięła jej z domu, wydała z siebie jęk frustracji. Przyspieszyła więc kroku i niemal podbiegła do kiosku, gdzie kupiła zbawczy przedmiot wypełniony skroplonym gazem. 
   Odetchnęła z ulgą, gdy jej płuca wypełnił dym nikotynowy. Ten stan nie potrwał jednak zbyt długo, ponieważ chwilę później papieros został zabrany spomiędzy jej palców, a następnie przydeptany czarnym trampkiem należącym do nikogo innego jak do Luke' a.
-Co ty robisz?- zapytała z niemałym oburzeniem blondynka, unosząc spojrzenie na jego twarz, które wcześniej skupione było na bucie miażdżącym papierosa.
-Nie będę patrzył jak niszczysz sobie płuca- odpowiedział, wzruszając ramionami.
-Nie palę aż tak dużo- wywróciła lekceważąco oczami.
-Lepiej, żebyś nie paliła wcale. I bez żadnego ale- dodał widząc, że dziewczyna ma zamiar zaprotestować. W odpowiedzi dostał jedynie naburmuszoną niczym u dziecka minę, która swoją drogą nie zrobiła na nim żadnego większego wrażenia. Spowodowała tylko niekontrolowany wybuch gardłowego śmiechu chłopaka.
   Emily i Luke usiedli w kawiarni przy stoliku, z którego mieli idealny widok na park po drugiej stronie ulicy.
-Więc... Po co chciałeś się spotkać, Luke?- zagadnęła Emily, mieszając łyżeczką w kawie.
-Mam dla ciebie niespodziankę- odparł, unosząc delikatnie kącik ust.
-Jaką?- zdziwiła się dziewczyna.
-Jeśli bym ci powiedział, nie byłoby to już niespodzianką, prawda?- zaśmiał się Luke.
-Racja. Czyli nie ma szans?- zapytała z nadzieją.
-Nie ma- chłopak lekko nachylił się w stronę blondynki nad stolikiem i uśmiechnął się, ukazując dwa wgłębienia w policzkach.
   Przyjaciele jechali samochodem, prowadził Luke, a towarzyszyła mu Emily z opaską zawiązaną na oczach. Dokąd jechali? No cóż, to wiedział tylko Luke.
   Korzystając z tego, że blondyn majstrował coś przy radiu, Emily próbowała lekko unieść materiał aby zobaczyć cokolwiek.
-Nawet nie próbuj, Ems- skarcił ją chłopak, zerkając kątem oka na przyjaciółkę, która udawała, że najzwyczajniej w świecie drapie się po nosie.
   -Daleko jeszcze?- niecierpliwiła się dziewczyna.
-Emily, pytałaś o to niecałe pięć minut temu- ze stoickim spokojem odpowiedział Luke.
   -A teraz?- Brooke irytowała się coraz bardziej. Jednak nie dostała odpowiedzi. Poczuła za to, że samochód hamuje, a za chwilę słyszała trzask zamykanych drzwi.
-Wysiadasz sama, czy mam cię wynieść?- podskoczyła lekko, gdy usłyszała głos tuż przy swoim uchu. Na te słowa ostrożnie wyszła z czarnej Toyoty.
   Luke prowadził dziewczynę w stronę owej "niespodzianki", którą jej obiecał, delikatnie trzymając ją za rękę, z drugą dłonią ułożoną na plecach blondynki.
-I... jesteśmy- mówiąc to, zdjął czarną bandanę z oczu Emily, aby mogła zobaczyć coś, co dosłownie zapierało dech w piersi. 
Stali niemalże na samej krawędzi klifu, pod którym roztaczało się jezioro odbijające blask słońca otoczone skalistym zboczem. 
-To jest ta niespodzianka?- odezwała się dziewczyna głosem pełnym zachwytu.
-Tak... Tak, a nie podoba ci się?- zmieszał się blondyn i spuścił swój wzrok na czarne vansy. 
-Żartujesz?- spytała z niedowierzaniem Emily, odwracając się do przyjaciela. -Tu jest pięknie. Dziękuję- mówiąc to próbowała odszukać tęczówki Luke'a, które uparcie uciekały przed jej spojrzeniem. Hemmings po tych słowach uniósł głowę i uśmiechnął się z ulgą. 
-Nie masz za co- odparł, obejmując dziewczynę ramieniem i podchodząc do samej krawędzi klifu.
   I wiecie co? Gdybyście wtedy zapytali Emily, czy przygnębia ją myśl o nieuniknionym odejściu, odpowiedziałaby Wam, że tak naprawdę o tym nie myśli. I rzeczywiście byłoby to całkowitą prawdą, ponieważ w tamtym momencie czuła, że właśnie teraz nadchodzi najlepszy okres w jej życiu. 

Prawie pół roku przerwy... Nie będę się wykręcać, przyznam szczerze, że byłam leniwa i nie miałam ochoty ani serca do tego, by skończyć rozdział. Miałam napisaną połowę, ale za każdym razem jak wchodziłam na bloggera, odechciewało mi się pisania. 
Myślę, że next będzie w ciągu tygodnia lub dwóch. 
I przy okazji miłych wakacji! xx

1 komentarz:

  1. ten rozdział jest trochę nudny,czekam jak się rozwinie akcja.

    OdpowiedzUsuń