sobota, 21 lutego 2015

#7 really good performance

   Nadszedł długo wyczekiwany przez wszystkich dzień występu 5 seconds of summer. Trzeba przyznać, że nazwa jest dość... nietypowa. Szczególnie Lily nie mogła zrozumieć, dlaczego w nazwie zespołu składającego się z czwórki chłopaków jest 5. Cóż, gdy pytała o to samych członków zespołu, autentycznie nie znali odpowiedzi na dręczącą dziewczynę zagadkę. Z tego można wywnioskowała, że nazwa jest czystym przypadkiem. Ale na tą chwilę musiała zostawić przemyślenia na ten jakże ważny temat i zająć się przygotowaniem na występ samych chłopców. Każdy z nich biegał w inną stronę, nie mogąc znaleźć odpowiednich ubrań, nie mogąc uczesać włosów, Ashton zgubił pałeczki, te do grania na perkusji oczywiście, Calum, Michael i Luke nie mogli znaleźć ulubionych kostek od gitar. I to akurat tych z logiem zespołu, według nich przynoszących szczęście.
Podsumowując, spokój zachowywała tylko Emily, która jak gdyby nigdy nic siedziała rozłożona w fotelu, ze wzrokiem wgapionym w telewizor.
- Może byś się trochę wysiliła, Ems? Pomóż mi ogarnąć chłopaków, błagam- do salonu wpadła zdyszana Lily, opuszczając ręce w geście bezradności.
-W czym dokładnie mam ci pomóc?- zadała pytanie, wyrażając swoje znudzenie tą całą bieganiną ostentacyjnym ziewnięciem.
-Pomóż Calumowi znaleźć jakieś odpowiednie ubranie, biedak nie wie, co na siebie włożyć.
Emily w odpowiedzi westchnęła podirytowana, ale leniwie podniosła swoje cztery litery z miękkiego mebla i poczłapała do pokoju bruneta. W królestwie chłopaka rozbrzmiewały dźwięki piosenki,którą bardzo lubiła. Nie pukając nawet do drzwi, weszła i rzuciła się na wielkie łóżko kolegi. Z nich wszystkich, to chyba właśnie z Calumem złapała najlepszy kontakt, oczywiście nie licząc Luke' a, bo z nim dogadywała się wprost świetnie. 
-To jaki masz problem, Cal?- cmoknęła teatralnie, kierując swój wzrok na Azjatę ubranego jedynie w czarne rurki z dziurami na kolanach. Tak, takie spodnie były typowe dla nich wszystkich. 
-Nie wiem którą koszulkę założyć- odwrócił się do niej załamany, w jednej ręce trzymając wieszak z białym topem, na którym nadrukowane było logo Guns n' Roses, a w drugiej ręce trzymając wieszak z identyczną koszulką, tyle że w kolorze czarnym.
Emily wywróciła oczami, gdy zrozumiała jaki "problem" ma Calum.
-Oh człowieku, nie masz większych zmartwień? 
-Ale Ems, to jest poważny wybór!- oburzył się, bardzo zabawnie przy tym wybałuszając oczy.
-Załóż białą. I weź do tego białe buty- puściła do niego oczko i gdy już wychodziła, usłyszała jak brunet mamrocze sobie coś pod nosem. Cofnęła się lekko w stronę drzwi, aby po chwili wybuchnąć śmiechem. Nie mogła się powstrzymać po tym, co usłyszała.
-Calum, wyglądasz fantastycznie! Wszystkie dziewczyny twoje!- takie słowa wypłynęły z ust bruneta zaraz po ubraniu się w rzeczy wybrane przez Emily.
-No co, chyba nie zaprzeczysz Em?- uniósł brwi do góry, wychylając głowę zza ściany pokoju.
-Oh, oczywiście, że nie- blondynka pokręciła głową, wciąż z trudem dusząc w sobie śmiech, co próbowała ukryć, zasłaniając usta ręką. Niestety, kiepsko jej to wychodziło. 
   Szóstka znajomych wysiadła właśnie z samochodu tuż pod stadionem, czwórka z nich poszła z instrumentami w stronę garderoby, a dwójka, czyli jak się domyślacie Emily i Lily, ruszyła w stronę trybun, skąd miały oglądać mecz. Szczęśliwie udało im się zająć miejsca w którymś z pierwszych rzędów, dzięki temu widziały dokładnie wszystko, co działo się na boisku. Tak się składa, że Emily jest wielką fanką piłki nożnej, a idzie to w parze z niezwykle emocjonalnym przeżywaniem każdej bramki, każdej uwagi sędziego czy każdego faulu. Tak więc po pół godzinie Lili już narzekała na bolące od krzyku przyjaciółki uszy. 
   Nadeszła przerwa w rozgrywce, a zmęczeni gracze zeszli z boiska na ławkę. W momencie, gdy Emily dyskutowała o meczu z niezbyt zainteresowaną Lily, z garderoby wyszło czterech młodych mężczyzn machających do tłumu zebranego na trybunach. Podążali w stronę niewielkiej platformy, która została chwilę temu wytoczona na środek murawy. Weszli na scenę, gdzie ustawiona była już perkusja z wyklejonym imieniem ASH X na jednym z bębnów. Chłopcy podłączyli sprzęt i ustawili się przy mikrofonach z gitarami w rękach, oprócz rzecz jasna Ashtona, który zasiadł za ukochaną perkusją. 
-Dobry mecz, co Sydney?- zapytał Michael, a trybuny dosłownie zawrzały.
-My jesteśmy 5 seconds of summer, niektórzy z was może kojarzą coś z youtube' a, może kiedyś widzieliście nasze filmiki. Dla tych, którzy nas nie znają, to jest Ashton, Michael, Calum, a ja jestem Luke- przedstawił zespół blondyn, wskazując po kolei na wymieniane osoby. Pozostała trójka pomachała wesoło do tłumu.
-No to raz, dwa, trzy, zaczynamy chłopcy- Irwin dał znak pozostałej trójce i na ogromnej arenie rozbrzmiały pierwsze dźwięki muzyki. Czwórka przyjaciół była znów w swoim żywiole, a ich muzyka wkradła się do najgłębszych zakątków dusz, a może nawet serc wszystkich przybyłych na mecz.
She sleeps alone
My heart wants to come home 
I wish I was, I wish I was
Beside you*
Myślę, że domyślacie się, do kogo te słowa dotarły najgłębiej mimo, że nikt nie określił, iż są one skierowane właśnie do tej osoby. Ona jednak podświadomie czuła, że Luke utrzymuje z nią kontakt wzrokowy, nie zważając na dzielącą ich odległość. 
   To niesamowite, jak silna więź połączyła ich w tak krótkim czasie. Niesamowite, jak bardzo zżyli się ze sobą, a jednocześnie niedorzeczne, że nawet nie zdawali sobie sprawy w co może przeistoczyć się ich relacja. Jednak los nieustannie miesza w naszych planach i sprawia, że w jego rękach jesteśmy jedynie kukiełkami na sznureczkach, za które on pociąga. Przychodzi moment, gdy w naszym życiu wszystko jest należycie poukładane, dokładnie tak, jak tego chcieliśmy, aż nagle na prostej drodze los stawia kogoś, kto sprawia, że ta wyznaczona przez nas samych droga do celu staje się wyboista, pojawia się na niej mnóstwo zakrętów, a na boki zaczynają odbiegać coraz to nowe dróżki. Przez tą chorą grę losu zaczynamy zastanawiać się, czy obraliśmy właściwą z dróg, mimo tego, że wcześniej byliśmy w stu procentach pewni swoich wyborów. 
   Tak właśnie zaczynało się dziać z Emily. Do tej pory dziewczyna bez najmniejszego zająknięcia mogłaby powiedzieć, że jej decyzje były słuszne. Teraz wielu rzeczy przestawała być pewna. Nie wiedziała, czy było to związane z ostateczną diagnozą doktor Green, czy może z poznaniem chłopaków, z Luke' iem. Nie była pewna, czy dobrze robiła ukrywając swoją chorobę przed większością znajomych. Z jednej strony nie chciała, by każdy traktował ją niczym porcelanową lalkę, żeby wszyscy wokół niej skakali tylko dlatego, że za jakiś czas będą musieli pożegnać się na dobre. Ale kiedy spojrzała na to z innej perspektywy, równie dużym ciosem dla wszystkich bliskich byłoby jej odejście bez wyjaśnień, tak nagłe. 
   Po niesamowitym występie 5 seconds of summer chłopcy razem z Emily i Lily udali się do przytulnego klubu całkiem niedaleko stadionu. Jak na miejsce tego rodzaju panowała w nim zadziwiająco miła atmosfera, a było jeszcze przyjemniej, gdy spędzało się czas w takim gronie jak nasi bohaterowie. Ashton przez większą część wieczoru tańczył z Lily na środku parkietu, Luke rozmawiał z Emily śmiejąc się wniebogłosy, a Calum i Michael komentowali między sobą poczynania przyjaciół. Emily siedziała naprzeciwko czerwonowłosego i bruneta, a Hemmings ulokował swoją głowę na jej kolanach. Dziewczyna lekko szarpała końcówki włosów blondyna, on natomiast bez przerwy zasypywał ją opowieściami o tym, jak powstawał zespół, o tym, jak bardzo kocha śpiewać z resztą chłopaków, po prostu opowiadał jej o swojej pasji. A ona? Ona słuchała go z zaciekawieniem i szerokim uśmiechem wymalowanym na twarzy. Widząc te iskierki szczęścia w oczach blondyna, nie potrafiła powstrzymać unoszenia się do góry kącików jej ust. Czuła, że musi poznać go jak najlepiej, jakaś niewiadoma siła ciągnęła ją do niego, choć za wszelką cenę starała się to powstrzymać. Nie mogła, nie potrafiła, a może po prostu w głębi duszy nie chciała. 
   Niektórzy ludzie są jak pędzle z farbą. Gdy pojawiają się w naszym życiu, to natychmiast zabarwiają nasz własny świat rozmaitymi kolorami. Nie wszyscy posiadają ten dar, istnieją tylko nieliczni, którzy umieją dobrać barwy tak, by po zmieszaniu nie zmieniły się na powrót w ciemne plamy. To, czy dany człowiek zdoła pomalować nasz świat na kolorowo, zależy tylko i wyłącznie od losu i od tego, czy zgodzimy się na propozycję przeznaczenia, które nakazuje nam otworzyć serce, by zrobić miejsce tej osobie. 


*Ona śpi sama
Moje serce pragnie wrócić do domu
Chciałbym być, chciałbym być
Obok ciebie
~5 seconds of summer 'Beside You'

Przepraszam za tak długą przerwę, ale kompletnie nie miałam pomysłu na ten rozdział. Czegokolwiek bym nie napisała, zaraz to kasowałam. W końcu postanowiłam na chwilę odpuścić i przeczekać chwilowy brak pomysłów. Okazuje się, że wystarczy trochę cierpliwości, odpowiednia piosenka i gotowe! 
Co do rozdziału, to nie wyszedł dokładnie tak, jak planowałam, ale myślę, że nie jest wcale tak bardzo źle, w końcu zawsze mogło być gorzej. Jestem też z siebie poniekąd dumna, ponieważ udało mi się napisać coś w miarę długiego. Nie wiem, czy rozdział Wam odpowiada, ale oceńcie sami, miłego czytania, misie! x


   

1 komentarz:

  1. czyta się ciekawie,słowa piosenki przetłumaczone/dziękuję/,czekam na dalszy ciąg....

    OdpowiedzUsuń