wtorek, 7 października 2014

#4 I can't get you out of my head

Luke razem z Emily wyszedł z parku, idąc w stronę centrum miasta. Obiecał blondynce, że odprowadzi ją do Lily, a ona bez zastanowienia zgodziła się. Dwójka nastolatków bardzo szybko znalazła wspólny język. Teraz szli chodnikiem, nieustannie się śmiejąc, nie zważając na krzywe spojrzenia niektórych przechodniów. Brooke kroczyła dumnie po dość wysokim murku, a Hemmings delikatnie podtrzymywał ją, chroniąc przed upadkiem. Był zachwycony jej osobą. Nie znał wielu takich ludzi, którzy w każdej sytuacji umieliby dostrzec pozytywne szczegóły. Nikt nie umiał korzystać z życia w taki sposób jak ona. W dodatku, według niego, wyglądała jak Anioł. Nie potrafił oderwać od niej wzroku. Chociaż wszyscy dobrze wiemy, że wcale nie chciał. 
Odczucia Emily po poznaniu Luke' a były podobne. Czuła, że w duszy tego uroczego blondyna kryje się wielkie serce. Biło od niego ciepło i dobroć, a w oczach dostrzegała wieczne iskierki szczęścia, które wydawały się nigdy nie gasnąć.
Nawet nie zauważyli, kiedy znaleźli się pod właściwym blokiem. Już mieli się żegnać, gdy Hemmings odwrócił się do blondynki i poprosił o numer telefonu.
-Jasne, proszę- odpowiedziała Em, z uśmiechem podając mu kartkę z zapisanym szeregiem cyferek.
-Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy- ukazał białe zęby w szczerym uśmiechu.
-Byłoby miło- lekko zarumieniona odpowiedziała chłopakowi.
Luke widząc jej zakłopotanie zachichotał cicho i dodał tylko:
-Ślicznie się rumienisz- i odszedł.
Emily nadal uśmiechnięta zadzwoniła dzwonkiem do drzwi mieszkania Lily, a dziewczyna otworzyła jej po niespełna minucie, co swoją drogą było bardzo dziwne. Brunetka zmierzyła przyjaciółkę wzrokiem i z miną "dlaczego nie powiedziałaś mi o swoim chłopaku".
Ems wywróciła oczami i przepchnęła się do salonu, uprzednio zostawiając gitarę w korytarzu. Rzuciła się na kanapę i wzięła do ręki pilot. Zaczęła skakać po kanałach, aż w końcu trafiła na MTV. Zwiększyła głośność i palcami wygrywała rytm piosenki na oparciu kanapy. Chwilę później Lily weszła do pomieszczenia, trzymając w rękach dwa kubki z kakaem, z nad których unosiła się delikatna para i przyjemny słodki zapach. Usiadła naprzeciw Emily, krzyżując nogi. Podała jej jeden z kubków, który z resztą był ulubionym blondynki. Upiła łyk gorącego płynu i zaczęła rozmowę.
-Od kiedy masz chłopaka- brunetka zabawnie poruszyła brwiami, a niebieskooka niemalże zakrztusiła się słodkim kakaem.
-Nie mam chłopaka- odparła po chwili kręcąc głową.
-Chcesz powiedzieć że ten wysoki blondyn, który cię odprowadził to nie twój chłopak?- zmarszczyła czoło w geście niezrozumienia.
-Nie. Szczerze mówiąc widziałam go drugi raz w życiu i...- zawahała się Emily.
-I co?- zielonooka uniosła jedną brew patrząc na przyjaciółkę wyczekującym wzrokiem.- I całkowicie zawrócił ci w głowie, tak?- zapytała. 
I miała rację. Emily, Emily Brooke, wiecznie uśmiechnięta dziewczyna, która nigdy nie zwracała uwagi na chłopaków... Nie, to źle powiedziane. Kilka razy ktoś jej się spodobał, ale nigdy nie angażowała się w coś więcej ze względu na swoją chorobę. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Nawet w Niebie nie zniosłaby cierpienia bliskich z jej powodu. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nie uniknie tego, jednak wolała nie zwiększać liczby takowych osób. A więc Emily, Emily Brooke, ta szalona dziewczyna, która korzystała z życia, wiedząc, że nie zdąży już wielu rzeczy powtórzyć, dziewczyna, która nie przejmowała się opinią innych, po prostu bawiła się jak chciała i kiedy chciała, nie wiedziała co powiedzieć. Pytanie, a raczej stwierdzenie Lily dotyczące Luke' a, wprawiło ją w totalne osłupienie. Zdobyła się jednak na odwagę i postanowiła powiedzieć brunetce wszystko.
-Nie, po prostu... Bije od niego niesamowita dobroć, coś mnie do niego ciągnie. Nie wiem co, ale ten sposób, w jaki przygryza usta, sposób, w jaki się uśmiecha, ukazując dołeczki w policzkach... kolczyk w jego wardze, i oczy, mają kolor oceanu, można by w nich utonąć. 
-Podoba ci się- dobitnie stwierdziła Lily.
Emily chciała się bronić, jednak wiedziała, że zielonooka ma rację. Cholerną rację. Była całkiem zauroczona niebieskookim blondynem. Luke' iem Hemmings' em.
***
Luke postanowił od razu po próbie wrócić do domu. Skończyli dzisiaj wcześniej, ponieważ właśnie Hemmo nie mógł się skoncentrować. W myślach cały czas widział piękne niebieskie oczy blondynki. Nadal słyszał jej perlisty śmiech. Pamiętał jej optymistyczne usposobienie i spojrzenie na świat. Najprościej mówiąc, nie mógł wyrzucić jej z głowy, zajmowała wszystkie jego myśli. Potocznie wszyscy nazywają to chyba zauroczeniem, mam rację?
Ever since the day that we met
I couldn' t get you out of my head
There was always something about you
Czuł, że ta dziewczyna zajmie ważne miejsce w jego życiu, i sercu, ale nie wiedział jak ta historia się skończy... Jak skończy się ICH historia.
Wanted to tell you
What I feel inside
Don' t wanna hurt you
I' ll make you feel alright 
I szczerze mówiąc, nawet ja tego nie wiem.

*********
Przepraszam, przepraszam, przepraszam! Miśki moje, wiem, że rozdział mi kompletnie nie wyszedł :( Można powiedzieć, że moja wena jest w stanie krytycznym, męczyłam się, żeby napisać ten rozdział chyba tydzień! Proszę każdego, kto to przeczytał, żeby skomentował chociaż jednym słowem albo kropką. Bo nie wiem czy mam dla kogo pisać ;/

1 komentarz:

  1. ogólnie fajne,dobrze się czyta,tylko nie każdy zna angielski

    OdpowiedzUsuń